niedziela, 7 października 2012

Rozdział 48 "Wygrałem zakład!"


Napisałam. Nie jest wybitnie długi, ale nie chciałam go bez potrzeby przeciągać. Mam niejasne wrażenie, że mógłby być lepszy, ale to już sami oceńcie;)
Zapraszam do czytania i komentowania.
Asia



            Kiedy wróciłam do dormitorium byłam już w trochę lepszym humorze. Nadal byłam lekko zdołowana, ale przynajmniej najgorsze już minęło. Z pomocą Jamesa Pottera. No, kto by pomyślał, że akurat on mi pomoże? Na pewno nie ja. Chociaż z drugiej strony, jakby nie patrzeć, to dotychczas zawsze starał się mi pomóc, a jeśli coś wywinął to za każdym razem mnie później przepraszał. Także w sumie mogłam się domyślić, że to on. Poza tym od jakiegoś czasu jesteśmy w dobrych stosunkach, więc niby, dlaczego miałby chcieć to popsuć?
            Uspokojona położyłam się do łóżka, gdzie zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia niemal od razu zasnęłam. Na szczęście nie śniło mi się nic szczególnego.
            Reszta egzaminów minęła mi raczej spokojnie. Nawet nie były aż tak trudne, jak się spodziewałam. Jestem niemalże pewna, że, o ile nie narobiłam głupich błędów, to poszło mi całkiem nieźle. Czas pomiędzy SUMami zleciała mi bardzo szybko. Kiedy nie zajmowałam się powtórkami, przyjaciele wyciągali mnie a to na dwór, a to do Pokoju Życzeń. Robili wszystko, żebym nie miała zbyt wiele czasu na myślenie o tym, co wydarzyło się po testach z OPCM.  Zresztą, prawdę mówiąc, byłam im za to bardzo wdzięczna. Wystarczy, że nie mogłam przestać analizować tego, co się stało tuż przed snem.
            Oczywiście za każdym razem, gdy Go widziałam odżywały niechciane wspomnienia. Kiedy przed oczami migał mi emblemat z wężem i krawat w zielone i srebrne paski wszystko do mnie wracało. Dlatego za punkt honoru postawiłam sobie unikanie zarówno Jego, jak i pozostałych Ślizgonów. Uznałam, że tak będzie najlepiej. Nie wiem, czy mam rację, ale nie chcę nie potrzebnie cierpieć. To, co między nami było już nie wróci. W każdym razie nie w najbliższym czasie. A On przecież był mi tak bliski…
 - Koniec! Znowu myślisz o tym, o czym nie powinnaś! Nigdy więcej żadnych myśli o nim! – rozkazałam sama sobie.  Wiedziałam jednak, że na długo to nie pomoże. Wystarczy, że położę się do łóżka, a moje myśli automatycznie zaczną zmierzać w tym kierunku.  Muszę sobie w niedługo znaleźć nowy temat do rozmyślań, bo inaczej w najbliższym czasie zwariuję.
            Z tym postanowieniem wstałam z łóżka i zaczęłam się szykować. Co prawda dzisiaj jest sobota i nie mam zbyt wiele do roboty, ale wypadałoby pójść na śniadanie i coś zjeść. Po wyjściu z łazienki zorientowałam się, że moje współlokatorki nadal śpią. Obudziło to we mnie iście diabelski pomysł.
            Już chwilę później moje przyjaciółki zerwały się z łóżek z wrzaskiem:
- Chyba ci odbiło Lily!
            Oczywiście obie ociekały wodą i wyglądały naprawdę komicznie, więc wybuchłam szczerym i chyba zaraźliwym śmiechem, bo już kilka sekund później dziewczynom udzieliła się moja wesołość i przestały się boczyć. Jednak, kiedy wszystkie się uspokoiłyśmy znowu zaczęły sarkać, jak ja mogłam im to zrobić, bo przecież wieki potrwa nim im włosy wyschną, a musimy niedługo wychodzić i w ogóle, dlaczego nie obudziłam ich w łagodniejszy sposób. Odpowiedziałam im na to, że po pierwsze włosy mogą sobie w kilka sekund wysuszyć bardzo prostym zaklęciem, a obudzenie ich w inny sposób nie wchodzi w rachubę, bo po prostu nie działa i tyle.
            Na szczęście dziewczyny posłuchały mojej rady i już kilkanaście minut później wszystkie razem poszłyśmy na śniadanie. Usiadłyśmy przy prawie całkiem opustoszałym stole Gryfonów i zajęłyśmy się jedzeniem. Prawie wszyscy zdążyli już zjeść posiłek, więc w Wielkiej Sali było naprawdę niewielu uczniów. Jednak jak miało się za chwilę okazać nie przyszłyśmy, jako ostatnie.
Otóż, gdy kończyłyśmy już jeść do pomieszczenia wpadł zdyszany Glizdogon, a zaraz po nim kolejno James, Remus i Syriusz. Peter rzucił się na jedzenie tak, jakby to miał być jego ostatni posiłek, Lunatyk i Potter po prostu usiedli i zajęli się śniadaniem, za to Black opadł na krzesło z głębokim westchnieniem, oparł głowę o ramię Dorcas i momentalnie zasnął. Dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem, po czym potrząsnęła chłopakiem lekko i zakomenderowała:
- Łapa, obudź się. Śniadanie trzeba zjeść.
            Brunet obudził się, spojrzał na nią nieprzytomnie, ale zaczął jeść. Wyraźnie było widać, że jeszcze chwila i zaśnie z nosem w talerzu. Zerknęłam, więc pytająco na siedzącego naprzeciw mnie Jamesa. Chłopak mrugnął do mnie, wyraźnie rozbawiony i wyjaśnił:
- A… Bo szlaban sprzed SUMów mu przełożyli na po, żeby miał czas się przygotować i teraz biedny wraca bardzo późno, to też chodzi cały czas niewyspany. Wiesz, jak z nim jest. Jak pośpi mniej niż osiem godzin to przez cały dzień będzie ledwo żywy.
            Pokiwałam głową doskonale zdając sobie sprawę, ze chłopak ma rację. Przy okazji przypomniało mi się też, za co Syriusz dostał wspomniany szlaban. Otóż za podpuszczenie Se… Snape’a, aby wszedł do tunelu pod Bijącą Wierzbą, co niemalże skończyło się tragicznie. Prawdę mówiąc jak tak teraz o tym pomyślę, to aż dziwne, że nikt poza mną i chłopakami o tym nie wie. W końcu to powinna być bardzo nagłośniona sprawa. Ale… Nikt nic nie wie. Nie mówiłam o tym nic ani Ann, ani Dor, przekonana, ze same się niedługo dowiedzą, a tu nic. Żaden uczeń nie zwrócił uwagi na karę Łapy, w końcu Huncwoci często wpadają w tarapaty, i nie padło ani jedno pytanie o to, co się stało. Poza tym On nie chciał mi powiedzieć, co go o mało nie zabiło, a nie miałam wtedy ochoty rozmawiać o tym z Jamesem albo Blackiem. Jednak chyba nadszedł czas, by to zrobić. Muszę się ich spytać zarówno o to, co niemalże zabiło Ślizgona oraz co ma z tym wszystkim wspólnego Lupin, którego chwilę przed tym wydarzeniem pielęgniarka zaprowadziła do tunelu pod drzewem.
            Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Podeszłam, więc do Jamesa, pochyliłam się lekko i wyszeptałam mu do ucha:
- Chodź ze mną. Musimy porozmawiać. – Po czym wyszłam z Wielkiej Sali z nadzieją, że chłopak pójdzie za mną. Na szczęście się mnie posłuchał, bowiem już po chwili mnie dogonił i spytał:
- Zakładam, że nie chcesz, aby ktokolwiek nas podsłuchał?
- Oczywiście, że nie – obruszyłam się.
- W takim razie pozwól, że to ja będę prowadził.
            Kiedy pokiwałam głową, odwrócił się i poszedł przed siebie, a ja podążyłam za nim. Chłopak przeprowadził mnie przez niemalże cały zamek, aż w końcu stanął przed pustą ścianą na siódmym piętrze i zaczął chodzić w tą i z powrotem.  Kiedy przeszedł tak trzy razy, pojawiły się drzwi. James otworzył je i przytrzymał, żebym mogła wejść do środka.
            Usiadłam na czerwonej kanapie, po czym, gdy James wszedł do środka, poklepałam miejsce koło siebie. Chłopak podszedł do mebla i z wahaniem usiadł koło mnie. Widać było, że nie jest pewny tego, o czym chcę z nimi rozmawiać.
- Uspokój się – zaczęłam uśmiechając się do niego. – Nic złego się nie stało.
            Słysząc moje słowa Rogacz wyraźnie się rozluźnił, po czym spojrzał na mnie i spytał:
- O czym, w takim razie, chcesz porozmawiać?
- Powiedz mi James… Jak to się stało, że po pierwsze uratowałeś Snape’a?– Słysząc moje pytanie chłopak spiął się ledwo zauważalnie. – A po drugie, dlaczego Pomfrey chwilę wcześniej zaprowadziła do Bijącej Wierzby Remusa? – Drugie pytanie było dla mnie niemniej ważne, ale wiedziałam, że James niekoniecznie mi na nie odpowie.
- Na pierwsze pytanie odpowiedź jest bardzo prosta Lily – odparł chłopak, widziałam jednak, że pomimo lekkiego tonu był naprawdę spięty. – Nie znoszę go. Wręcz nienawidzę, ale nie życzę mu śmierci. I odpowiadając na pytanie, które zaraz zadasz, Syriusz też nie. Po prostu nie pomyślał o tym, jakie mogą być konsekwencje tego, co powiedział Snape’owi. Jeśli zaś chodzi o drugie pytanie, to niestety nie mogę ci powiedzieć, bo całkowicie zdradziłbym zaufanie Lunatyka, a nie chcę stracić przyjaciela. Mam nadzieję, że to zrozumiesz – dodał uśmiechając się smutno i patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Oczywiście, że to rozumiem, James. Nawet podejrzewałam, że nie będziesz mógł mi odpowiedzieć. Jednak warto spróbować, czyż nie? – Widząc, że nie się nie gniewam, Potter wyraźnie się rozpogodził. – Ale pozwól, że głośno pomyślę na temat tego, o czym nie możesz mi powiedzieć. Przy okazji nie denerwuj się, nie wymagam od ciebie, abyś mi cokolwiek mówił, po prostu muszę się komuś wygadać na temat moich domysłów.
            Trochę mijałam się z prawdą. Nie miałam żadnych pomysłów na temat tego, o co może chodzić, ale zabranie wszystkich informacji w jedno może mi pomóc, czyż nie? Poza tym nie wymagam od niego, aby mi pomagał dojść do prawdy.
- Dobrze, Lily – odpowiedział chłopak cicho. – Ale obiecaj mi, że do jakichkolwiek wniosków nie dojdziesz, nie odwrócisz się od Remusa. On jest dobrym człowiekiem. – Mówiąc to patrzył na mnie bardzo poważnie, a w jego oczach płonął ogień, który mówił mi, że każdy go stwierdziłby inaczej miałby z nim poważnie do czynienia.
- To ci mogę na sto procent obiecać – odrzekłam łagodnie. – Remus jest także moim przyjacielem, znam go doskonale i wiem, że nie skrzywdziłby muchy.
            Kiedy do Jamesa dotarła moja odpowiedź jego oczy się rozjaśniły, a sam chłopak uśmiechnął się do mnie, po czym rozłożył się na kanapie, machnął zachęcająco ręką, po czym powiedział:
- No, to powiedz mi, co ci chodzi po tej rudej główce.
- Zignoruję przytyk do moich włosów i łaskawie powiem ci, co mam na myśli. Otóż… Po pierwsze Remus znika, co miesiąc pod pretekstem odwiedzenia chorej mamy, złego samopoczucie i paru innych. Jednak kiedy ostatnio, niby, pojechał do domu On – James wyraźnie zauważył moją niechęć do nazywania Go po imieniu, bo spojrzał wtedy na mnie znacząco – widział go idącego w kierunku tunelu pod Bijącą Wierzbą. Trochę to dziwne, nie sądzisz? – Nie czekając na odpowiedź kontynuowałam. – Poza tym zawsze przed swoim zniknięciem wygląda na chorego. Zawsze, gdy wraca do szkoły jest zmęczony, poobijany i przybity. Ty często wspominałeś coś o „małym, futerkowym problemie”, a nigdy nie widziałam, żeby Lunatyk miał zwierzątko. – Teraz naprawdę mówiłam wszystko, co mi przyszło do głowy. Nieuporządkowany strumień myśli zamiast pozostać w mojej głowie, wydostawał się nieprzerwany ciągiem na zewnątrz przez moje usta. – Właśnie Lunatyk… Czy on lunatykuje? Czy może jego ksywka nawiązuje do innych aspektów księżyca? – Kiedy powiedziałam to zgoła niewinne zdanie James silnie pobladł i wyszeptał:
- Lily, zostaw to… Czasami lepiej nie wiedzieć. – Chłopak był niemal kredowobiały, nawet wargi miał pobladłe.
- Jak zaczęłam to skończę. Kontynuując na temat księżyca. Kiedy ostatni raz zniknął była pełnia, tak samo jak wtedy, kiedy ktoś w tunelu pod Bijącą Wierzbą, do którego wszedł Lunatyk, zaatakował mojego byłego przyjaciela. Ktoś, kto wył i kogo On określił, jako bestię.
Nagle zamilkłam, wszystkie wymienione przez mnie informacje i parę niewymienionych połączyło się w jedno. „Była pełnia”, „jako bestię”, „ksywka nawiązuje do innych aspektów księżyca”, „znika co miesiąc”, „wraca poobijany”, „mały futerkowy problem”, „Obiecaj mi, że do jakichkolwiek wniosków nie dojdziesz, nie odwrócisz się od Remusa. On jest dobrym człowiekiem.”  Wszystkie te słowa kołatały się w mojej głowie. Nagle zrozumiałam. Moje oczy się rozszerzyły, a na twarzy pojawił się szok. Chwilę później wyszeptałam zmienionym głosem:
- On jest wilkołakiem, prawda?
            James spojrzał na mnie zbolałym wzrokiem, a mnie przypomniały się wypowiedziane przez niego przed chwilą słowa „Czasami lepiej nie wiedzieć”. Spojrzałam na Pottera, po czym spytałam cicho:
- James…, Od kiedy wiecie? Bo zakładam, że reszta Huncwotów też wie. – Widząc, że chłopak waha się, czy odpowiedzieć, dodałam – Ja i tak już wiem. Cokolwiek byś nie powiedział nie sprawi, że nagle zapomnę.
- Wiemy od dawna, Lily. I żadnemu z nas to nie przeszkadza. Musisz zrozumieć, że to nie jego wina, on się o to nie prosił. To nie zmienia tego, kim…
- Stop! – warknęłam. – Czy ty właśnie usiłujesz mi wytłumaczyć, że mam się nie zrażać do Remusa z powodu tego, że odkryłam jego tajemnicę?
- No w sumie, to tak? – odparł chłopak, najwidoczniej zdziwiony moim wybuchem.
- Bardzo szlachetne. Tylko, że mnie nie obchodzi, kim lub czym on jest. Mam gdzieś to, czy jest człowiekiem, wilkołakiem, wampirem, wilą, czy do jasnej cholery szyszymorą! Bo jest przede wszystkim moim przyjacielem! Niezależnie od tego, kim jest nie odwrócę się od niego! – wrzasnęłam wściekle. Po czym dodałam już spokojniej – Znam go i wiem, że jest dobrym człowiekiem i, że nikogo by nie skrzywdził. To niczego nie zmienia - podkreśliłam dobitnie. – A jedynie wyjaśnia część niezrozumiałych dotychczas rzeczy. Na przykład, dlaczego wiedziałeś, żeby dać mi tamten naszyjnik, kiedy szłyśmy na szlaban do Zakazanego Lasu albo, dlaczego miałam wrażenie, że Remus obwinia się o to, co mi się stało. Nie rozumiem, jak w ogóle mogłeś pomyśleć, że się od niego odwrócę. Przecież mnie znasz. – Ostatnie zdanie wypowiedziałam ze smutkiem w głosie.
            Słysząc moje słowa chłopak zarumienił się głęboko i wymamrotał niezrozumiale coś, co przy odrobinie dobrej woli można było wziąć za „przepraszam”. Poklepałam go delikatnie po ramieniu, dając mu do zrozumienia, że nie jestem na niego zła, po czym wyszeptałam:
- Może chodźmy do wieży, muszę poważnie porozmawiać z Remusem.
            James spojrzał mi w oczy, po czym pokiwał głową, podniósł się, pomógł mi wstać, a następnie nie puszczając mojej ręki wyszedł z Pokoju Życzeń i skierował się w stronę PW Gryfonów.
            Kiedy doszliśmy na miejsce Potter zaprowadził mnie prosto do swojego dormitorium, ignorując zdziwione spojrzenia na widok naszych złączonych dłoni oraz mój szept „będą plotki”. Chwilę później stałam już, więc w pokoju Huncwotów, na wprost Remusa, a moja odwaga zwiewała w zastraszającym tempie. To nie tak, że bałam się Lupina, co to, to nie. Obawiałam się rozmowy z nim, a przede wszystkim jego reakcji, a co jeśli będzie wściekły? Postanowiłam, więc zakończyć swój problem jak najszybciej i oznajmiłam:
- Wiem, że jesteś wilkołakiem.
            Remus najpierw spojrzał na mnie zdziwiony, a później rzucił wściekłe spojrzenie Jamesowi. Widząc to dodałam:
- On mi nic nie powiedział. Sama się domyśliłam – powiedziałam cicho, uśmiechając się do niego.
- I… Nie przeszkadza ci to? – spytał chłopak w reakcji na mój uśmiech.
- Jasne, że nie? Odbiło ci?
- Ha! Wygrałem! Po proszę dziesięć galeonów, Lunatyku – oznajmił bardzo zadowolony Syriusz, pojawiając się znikąd. Gdy zauważył moje zdziwione spojrzenie wyjaśnił: - Założyłem się z nim, o twoją i reszty dziewczyn reakcję, gdy poznacie prawdę. Okazuje się, że miałem całkowitą rację.
- A, niby jak miałybyśmy zareagować? Remus, znamy cię. Wiemy, jaki jesteś i naprawdę nie ma znaczenia to, kim jesteś. Jak możesz w to wątpić?
- Rozumowo zawsze wiedziałem, że nie będzie wam to przeszkadzało, Lily. Ale zawsze się bałem, że się pomyliłem. Musisz zrozumieć, że dotychczas nie spotkałem się z pozytywną reakcją na tę rewelację, pomijam tutaj oczywiście Huncwotów, więc mam lekki problem z uwierzeniem, że to nie ma na nic wpływu – stwierdził Lupin smutno.
- Rozumiem. Ale nadal uważam, że mogłeś nam powiedzieć. Jak rozumiem Ann nic nie wie?
- Nie… Nie mam pojęcie jak jej o tym powiedzieć.
- Normalnie. Przecież ją znasz tak samo dobrze jak ja. Doskonale wiesz, że nie będzie jej to obchodziło. Może być tylko zła, że nie powiedziałeś jej wcześniej, ale i to zrozumie – odpowiedziałam łagodnie.
- Wiem…
- Powiesz jej?
- Tak, tylko nie wiem, kiedy.
- Jak najszybciej. Nie powinieneś trzymać tego przed nią w tajemnicy. Jeśli sama się domyśli, to wierz mi, że zareaguje znacznie gorzej. – Chłopak pokiwał ze zrozumieniem głową, więc kontynuowałam, tym razem zwracając się do Syriusza. – Odnośnie tajemnic… Powiedz mi Łapo, czy powiedziałeś Dorcas, za co masz teraźniejszy szlaban? – mówiąc to uśmiechnęłam się słodko, jednak w moich oczach błyszczały ogniki gniewu.
- Nie… - westchnął chłopak cicho.
- A, dlaczego? – spytałam lekko wkurzona.
- Jak to, dlaczego, jak to, dlaczego? Przecież o na mnie żywcem obedrze ze skóry! A ja jestem do niej bardzo przywiązany! – Nie wiem, czy mówił o Dorcas, czy o skórze. Może o nich obu.
- Syriusz… Jeśli jej sam powiesz to po kilku dniach złość jej przejdzie. Jednak, jeżeli dowie się tego od kogoś innego, to faktycznie cię oskalpuje. Powiedz jej to. Teraz – rozkazałam.
            Chłopak zbladł jeszcze bardziej, ale pokiwał głową i wyszedł z dormitorium z determinacją wypisaną na twarzy. Tuż po jego wyjściu pozostali Huncwoci popatrzyli na siebie znacząco, po czym wybiegli z pokoju, a ja wraz z nimi.
            Tym sposobem poznałam miejsce, z którego chłopacy mogli nas doskonale podsłuchiwać. Był to tunel prowadzący w pobliże naszego dormitorium. Spojrzałam na nich z przyganą, ale Remus tylko machnął ręką, wymamrotał bezgłośnie „później”, po czym wskazał na cienką ścianę, zza której wydobywał się cichy i skruszony głos Syriusza.
- Zrozum, Dorcas, że nie mogłem ci wcześniej powiedzieć. Nie było, kiedy…
- Czy powiesz mi wreszcie, o co chodzi? – spytała moja przyjaciółka.
- No, bo… Tak jakby… Podpuściłem Snape’a, żeby wszedł do tunelu pod Bijącą Wierzbą i o mało nie zginął. A właściwie zginąłby, gdyby James go w porę nie wyciągnął – wyrzucił z siebie chłopak.
            Później zaległa cisza. A nie bez powodu mówią, że cisza zawsze następuje przed burzą. Już po chwili rozpętało się piekło.
- Syriuszu Black! – usłyszeliśmy wściekły krzyk Dorcas. – Czy tobie na gacie Merlina, już całkowicie odbiło?! Pomyślałeś o tym, co by było, gdyby coś mu się stało?! Nie kłopocz się odpowiedzią! Oczywiste jest, że nie pomyślałeś! Od czego masz tę głowę?! Zacznij jej czasami używać!
- Przepraszam, Dor. Nie chciałem go zabić – wyszeptał chłopak cicho.
- Wiem. – Głos dziewczyny przycichł i złagodniał, gdy usłyszała prawdziwy smutek w słowach Syriusza. – Po prostu postaraj się następnym razem najpierw myśleć, potem działać, dobrze?
- Jasne. Bardzo jesteś wściekła?
- Nie jestem wściekła, tylko trochę rozczarowana. Ale nie, nie bardzo – odparła dziewczyna.
            Dalej nie słuchaliśmy. Kiedy okazało się, że najgorsze już minęło zeszliśmy do salonu i rozsiedliśmy się na fotelach.
- Prawdę mówiąc sądziłem, że będzie gorzej – oznajmił Remus nawiązując do rozmowy, którą przed chwilą podsłuchaliśmy.
- Nie ty jeden – odparliśmy z Jamesem równocześnie.
            Następną godzinę spędziliśmy na rozmowie i grze w Eksplodującego Durnia. Po pewnym czasie dołączyli do nas Syriusz i Dorcas, a kilka minut później pojawiła się również Ann. Widząc blondynkę pochyliłam się w kierunku Remusa i wyszeptałam:
- Musisz jej powiedzieć.
            Chłopak pokiwał głową, po czym podszedł do Ann, powiedział coś do niej cicho, a następnie trzymając ją za rękę, zabrał ją do dormitorium chłopaków. Po chwili usłyszeliśmy dobiegający z niego krzyk:
- I ty dopiero teraz mi to mówisz?!
            Słysząc to od razu tam poszliśmy, bo cytując Syriusza skoro słyszeliśmy jego kłótnie z Dorcas, to, dlaczego, niby, mamy sobie odpuścić podsłuchanie kłótni tej dwójki, która nigdy się nie kłóci? Cóż, nie pozostawało nam nic innego, jak go posłuchać. Dorcas, co prawda nie wiedziała do końca, o co chodzi, ale Syriusz szybko wytłumaczył jej wszystko półgłosem. Wiedział, że Remus się nie obrazi, ponieważ i tak zamierzał dziewczynę o wszystkim poinformować. A chłopaków prędzej ciekawość zeżre, niż pozwolą sobie na opuszczenie takiego widowiska, jak kłótnia Ann i Lupina.
- Nie wiedziałem, jak ci o tym powiedzieć… - odparł chłopak cicho.
- Normalnie! Przecież mnie znasz! Wiesz, że nic mnie to nie obchodzi!
- Wiem, Ann, ale mimo wszystko się bałem… Bałem się, że mnie odtrącisz z powodu tego, kim jestem. Nie miało dla mnie w tym momencie znaczenia to, że znając cię wiedziałem, że tego nie zrobisz.
- Och, Remusie… - wyszeptała Ann z lekką przyganą w głosie. – Pamiętaj, że to nie robi mi żadnej różnicy. Nie zamierzam cię zostawić ze względu na to, kim jesteś, bo doskonale wiem, jaki jesteś. A jesteś wspaniałym i dobrym człowiekiem. Koniec kropka. I kocham cię bez względu na wszystko.
- Ja ciebie też kocham Ann, nawet nie wiesz, jak bardzo – wyszeptał z miłością w głosie Remus.
- Sądzę, że mogę mieć o tym pewne pojęcie – odparła dziewczyna ze śmiechem.
            Tę romantyczną scenę musiał oczywiście przerwać Syriusz wpadając do dormitorium z okrzykiem:
- Wygrałem zakład!

21 komentarzy:

  1. Uwielbiam Syriusza <3 hahah
    A Dziewczyny bardzo łagodnie zareagowały na "Futerkowy problem" Troszkę mnie to zdziwiło, bo ja to pewnie byłabym wściekła, że dowiaduje się na końcu ;d
    Ogólnie bardzo fajnie, tylko krótko ;(
    Czekam na następny ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. no, to teraz daję ci spokój na jakiś czas i nie będę cię torturować żebyś pisała, BO TA NOTKA PRZEBIJA WSZYSTKO!!! Czytałam opis tej scenki na co najmniej 6 blogach a tu proszę! Coś całkiem nowego.Bardzo podobał mi się pomysł z zakładem, a ja to bym pewnie zemdlała jakby mi Remus powiedział, że mam mały futerkowy problem ;) Krótko mówiąc: ładnie, składnie, oryginalnie i czekam na news ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co? Ja Cię normalnie kocham za ten rozdział <3 On był cudowny i zgadzam się z powyższym komentarzem: ta notka przebiła wszystko! Rewelacyjnie opisałaś rozmowę Jamesa i Lily. Byłą taka prawdziwa, a kiedy sobie ją wyobraziłam... Po prostu świetna. No i oczywiście bardzo ciekawy pomysł z tym zakładem. Łapcia <33
    Poza tym cieszę się, że żadna z dziewczyn nie odrzuciła Luniaczka :).

    Życzę jeszcze więcej weny i ciepło pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie to miłe ze strony Jamesa, że tak szlachetnie postąpił wobec swojego przyjaciela i nie zdradził jego tajemnicy. Lily to zrozumiała i dobrze, że nie naciskała. Ale dedukowanie i połączenie różnych faktów dało do myślenia Lily. Poznała wreszcie sekret.

    No i te kłótnie. Dobrze, że tylko na kazaniach się skończyło. W sumie to, Syriuszowi bym czymś mocnym przywaliła, aby zaczął myśleć... Ach, ci faceci:D No i cieszę się, że w końcu Ann się dowiedział. Dziewczyna powinna poznać prawdę i nie dziwię się, że była zła, że dopiero teraz o tym powiedział. Lecz i Remusa rozumiałam, bał się, po prosu.

    Została jeszcze tajemnica przydomków Jamesa, Syriusza i Petera. Ciekawe, kiedy dziewczyny i ta sprawę poznają.

    Życzę dużo wenki:*
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że mnie powiadamiasz a ja nie piszę koment. Jakoś czasu nie mam, ale w końcu go zdobyłam i piszę. :D
    Blog strasznie mi się podoba. Choć lubię Huncwotów - a w szczególności Syriusza - to nie przepadam za opowiadaniami w tych czasach. Powód jest prosty - wtedy jeszcze nie ma tam Harry'ego. No ale oczywiście mam parę blogów o Huncwotach i Lily, które czytam i Twoje opowiadanie się do tego zalicza. xD Szczerze to nie wiem co jeszcze napisać. Blog podoba mi się i postaram się, aby komentować. W końcu doskonale wiem ile jedna komenta może zrobić. xD
    Weny mnóstwo życzę :*** :D
    Niezrównoważona
    _____
    [zaklinacze-dusz.blogspot.com]
    Bo ja jestem Łapa. Hau Hau.
    Pracująca na upadek Czarnego Kretyna od roku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Syriusza <3 On zawsze wie kiedy i gdzie "wpaść" :D
    Rozdział krótki ale bardzo mi się podoba :) Nie bardzo mogę napisać teraz więcej, ale scena L&J w PŻ najbardziej mi się podobała :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. zabierałam się do tego od czerwca, ale w końcu napisałam pierwszy rozdział na moim blogu. Zapraszam do czytania i komentowania.
    [http://rudowlosa-i-rogacz.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  8. nie chcę demotywować, bo blog jest genialny, ale ta notka była nie najwyższych lotów, niestety chyba najgorsza jaką dotychczas napisałaś, była trochę... banalna :/ ale to tylko moje zdanie, czekam na wątek L&J
    poprzednie notki były genialne, brak mi 'sumienia' :( liczę na długą notę wysokich lotów, tak jak poprzednie i powrotu do wcześniejszej formy :* mam nadzieję że mój komentarz zmotywuje do porawy a nie zdemotywuje do pisania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie demotywujesz;)
      Mnie osobiście podoba się rozmowa Jamesa i Lily. Reszta jest... Jaka jest, nic już nie poradzę. Mogę się tylko postarać, żeby następny rozdział był lepszy.
      Odnośnie sumienia. Niestety już nie wróci. I tak już dosyć długo ciągnęłam ten wątek, a jak w którymś tam (sama nie pamiętam, którym) rozdziale wspomniałam, był to tylko efekt uboczny eliksiru.
      Pozdrawiam
      Asia-A&J

      Usuń
    2. Wiem że nie wróci ale i tak mi go brak :D
      Czekam na następny :)

      Usuń
  9. Podobało mi się, szczególnie rozmowa Lily i Jamesa. Jednak chciałabym więcej Remusa. Oczywiście wiem, że to nie jest Twoja główna postać, jednak... Przydałaby się jakaś odskocznia. Czekam ze zniecierpliwieniem na Jamesa i Lily.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, jestem tu nowa, dopiero niedawno trafiłam na ten blog. Bardzo mi się podoba. Fajnie opisujesz sceny i idealnie opisujesz sceny z bohaterami, uwzględniając cechy charahteru danego bohatera. Czytałam duzo blogów o takiej tematyce i w bardzo nieiwielu się to zdarzało. Choćby ostatnia scena z Remusem, Ann i Syriuszem. Cichy Remus na swoj sposb wyznaje Ann milosc a Syriusz oczywiscie musial wleciec z tym swoim:Wygrałem zakład. Fajne, bardzo. Czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
  11. hej! To ja, Inna. Wkurzała mnie ta nazwa więc teraz będę pisać komentarze czasem pod pseudomimem Ollen, Magiczna, Ewuuś lub właśnie rudowłosa. Dobra. A teraz...
    Już jest początek listopada, więc mogę zacząć Cię gnębić. Miałaś już napisać. Sorry, że Cię poganiam, ale ja jestem totalnie uzależniona od Twojego blogaska. Zgadzam się z powyższym komentarzem - idealnie oddajesz cechy charakteru bohaterów. Czyta się to z lekkością, jest ciekawie i jak dochodzę do końca to od razu się wściekam, że to tak szybko przeczytałam.Chcemy NN! Pisz szybko!

    PS nie wiem czy już pisałam, ale ten rozdział był supcio ;)

    PS² u mnie miał być NN, ale mam masę nauki( 1 gimnazjum) większość zadań piszę w ostatniej chwili, na kolanie, o sprawdzianach przypominam sobie na przerwie ;) no i co mam zrobić jak nie ściągę? Dziwne, rok temu byłam wzorową uczennicą xD Więc chyba zrozumiesz, że nie mam totalnie czasu ;(i do tego jeszcze brak weny...

    OdpowiedzUsuń
  12. No dobrze, poczekam jeszcze, ale jak nie będzie do 11.11.2012 godz.11.11 to się obrażam i to bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, zaczęłam czytać twojego bloga i jeszcze nie dotarłam do końca ale cóż..nadrabiam. Bardzo ciekawie piszesz.. i nie mogę się wręcz doczekać co be dalej ;))
    Zapraszam do mnie: http://magiczne-zycie-evans.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  14. pośpiesz się!Bo zaraz oszaleję xD

    OdpowiedzUsuń
  15. dzisiaj jest 11. Rozdział miał być wczoraj, albo nawet przedwczoraj. I znowu jestem zawiedziona,że go dalej nie ma.Olej szkołę, tutaj czytelnicy wariują! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie za jakieś pół godziny, prawie skończyłam;)

      Usuń
  16. Ach ten Syriusz :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cóż mogę napisać? Wszyscy napisali już to co ja myślę, więc nie napiszę, że to było ekstra, że masz talent, że Syriusz jest cudowny, że Remus był uroczy.
    Napiszę tylko: kocham ten blog.

    OdpowiedzUsuń
  18. muszę chyba zostawać komentarz pod każdym postem bo to jest takie jksdbfkjsbhdnxjkcnzshbgfzsujdfbxkdjfbhzsign *.*

    OdpowiedzUsuń