piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 24 "Wieczorne ogłoszenie"


Złapałam Ann za rękę i razem wbiegłyśmy na szczyt wieży astronomicznej. Miałam nadzieję, że nikt nas tu nie znajdzie, a przyjaciółka opowie mi o wszystkim, co widziała. Zmęczona usiadłam na zimnej posadce i starałam się uspokoić. Spojrzałam na Ann. Stała odwrócona do mnie plecami i patrzyła się w stronę Zakazanego Lasu. W świetle księżyca jej łzy wyglądały jak małe diamenty. Podniosłam się i objęłam roztrzęsioną przyjaciółkę. Po chwili Ann uniosła głowę i popatrzyła się na mnie
- Nie widziałam dokładnie jego twarzy- oznajmiła blondynka wycierając rękawem szaty spuchnięte oczy.
- Ale przecież stałaś tak blisko! Musiałaś coś zauważyć. Może jakiś charakterystyczny znak albo..- zaczęłam wypytywać.
- Lily, jak bym go rozpoznała, to byłabyś pierwszą osobą, której bym o tym powiedziała- zapewniła mnie przyjaciółka.
Postanowiłam nie drążyć dalej tego tematu i najlepiej jak najszybciej o nim zapomnieć. Poinformowałam Ann, że już jutro wychodzę ze Skrzydła Szpitalnego i zamierzam nadrobić wszystkie zaległości zarówno na zajęciach, jak i w życiu towarzyskim. Blondynka nic nie odpowiedziała. Zamiast tego wybuchnęła głośnym śmiechem, który potoczył się w w stronę Błoni. 
- Wiesz, będziesz miała dość sporo roboty- zagadnęła mnie Ann.
- To mnie właśnie przeraża. Opuściłam tyle zajęć! Ciekawe, jak ja to wszystko sobie poukładam- marudziłam pod nosem.
- Nie udawaj! Przecież nie o to mi chodzi. Lekcje to drobnostka w porównaniu z twoim mętlikiem w głowie i sercu- powiedziała uśmiechając się chytrze.
- No dobrze, masz rację. Trochę się pozmieniało i trzeba to jakoś ułożyć- przyznałam
- W takim razie zacznijmy od początku. Snape- rzuciła blondynka.
- Co Snape? Jest nareszcie tak, jak zawsze powinno być. Dowiedziałam się, że mnie odwiedzał, rozmawiał ze mną i cały czas tęsknił. Jesteśmy przyjaciółmi na dobre i na złe- oznajmiłam uśmiechając się do własnych wspomnień z ostatniej rozmowy z Sev'em.
- Ale chyba pamiętasz, co widziałaś tamtej nocy w Lesie?- spytała zaniepokojona.
- Tego nie da się zapomnieć. Mam przeczucie, że on się nie zmienił i nadal jest sobą, tylko wpadł w złe towarzystwo i trochę się pogubił. Ja go z tego wyciągnę...- mruknęłam unikając przeszywającego wzorku przyjaciółki.
- Proszę państwa teraz zmieniamy kategorię. Zamiast gadać o nudnym Severusie przejdźmy lepiej do gorącego Dave'a Chooke'a- kapitana drużyny Gryfonów w Quiditchu- zapowiedziała Ann udając komentatora sportowego.
- Nie ma o czym gadać, to tylko kolega- skwitowałam próbując zabrzmieć w miarę poważnie.
Jednak nie byłam chyba zbyt przekonywująca, bo moja ukochana przyjaciółka o mało wypadła z wieży.
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda? Przecież on przynosił ci kwiaty, rezygnował z treningów, siedział przy tobie i wcale tego nie ukrywał! A przy każdym posiłku to właśnie ty byłaś głównym tematem rozmów Dave i jego kolegów. Nieźle tym wnerwiał Pottera – powiedziała Ann.
- No cóż, to miłe z jego strony, że wyręczał mnie w wkurzaniu Jamesa, ale..- próbowałam wymyślić jakąś dobrą wymówkę, lecz zupełnie mi to nie wychodziło- Okej, niech ci będzie. Lubię Dave'a, nawet bardzo. Tylko on jest starszy ode mnie, niedługo będzie kończył ostatnią klasę i odejdzie z Hogwartu. A poza tym, jakby mu zależało, to zacząłby jakoś działać- wydusiłam z siebie jednym tchem.
- Dokładnie to chciałam usłyszeć- pisnęła zadowolona Ann rzucając mi się na szyję- A co z Potterem?
- Jakoś. Ostatnio nie miałam okazji, aby się z nim jakoś pokłócić, ale pomijając ten fakt, wszystko jest w jak najlepszym porządku- odparłam.
- I nic do niego nie czujesz?- zapytała podejrzliwie blondynka.
- Nie, to mój kolega. Mam do niego taki sam stosunek jak do Łapy, Remusa czy Petera- powiedziałam wymijająco.Nasze dalsze rozmowy dotyczyły głównie zajęć i nadchodzących egzaminów. Ann znalazła również chwilkę, aby poopowiadać mi o swoich spotkaniach z Remusem. Nie mogę ich zrozumieć! Jeśli się kochają, to powinni być razem, a nie chowają się gdzieś po kątach. To dla mnie niepojęte. Nie wiedzieć kiedy osunęłam się na kamienną posadzkę i zasnęłam. Ostatnie co poczułam, to ciężka głowa mojej przyjaciółki opadająca na moje ramię.
Obudziły mnie odgłosy śpiewających ptaków. Gdy otworzyłam oczy, oślepiły mnie promienie wschodzącego słońca. Trochę czasu zajęło mi, aby przypomnieć sobie, co ja właściwie robię na wieży astronomicznej. Zegarek na moim nadgarstku wskazywał za pięć siódmą. Poderwałam się na równe nogi i szybko obudziłam Ann. Następnie w ekspresowym tempie zbiegłyśmy na sam dół. Zatrzymałyśmy się dopiero przed portretem Grubej Damy, która jak zwykle narzekała na nieludzką porę naszego powrotu.
- Bajeczne świecidełka- wysapała zmęczona blondynka.
Weszłyśmy przez otwór w ścianie do prawie pustego dormitorium. Rozglądałam się dookoła próbując zauważyć jakąkolwiek zmianę. Nic nie zauważyłam, wszystko było takie samo. Umeblowanie i zasłony w kolorach naszego domu, te same obrazy i jak zwykle mały bałagan. Stanęłam na środku PW i patrzyłam się w gasnący żar w kominku. Gdy tylko podeszłam troszeczkę bliżej, coś, a raczej ktoś podskoczył na kanapie. Odwróciłam się i ujrzałam śpiących na sobie Rogacza, Łapę i Luniaczka. Jak zwykle brakowało Petera, który już pewnie myszkował w kuchni. Wszyscy wyglądali tak słodko i niewinnie. Głowa Remusa zwisała z końca sofy, Syriusz spał z otwarta buzią i co chwilę coś mamrotał, a James leżał przygnieciony na samym dole. Kto by pomyślał, że to właśnie oni są największymi rozrabiakami w całym Hogwarcie. Ann podeszła cichutko do śpiących Huncwotów i pocałowała Remusa w czoło, a następnie skierowała się do sypialni dziewcząt. Uśmiechnęłam się i poszłam w ślady za przyjaciółką. O dziwo moje rzeczy leżały na łóżku, a kufer, który jeszcze kilka godzin temu stał w Skrzydle, stał teraz koło mojej olbrzymiej szafy. W naszym pokoju panował okropny bałagan. Razem z Ann zaczęłyśmy zastanawiać się, gdzie zniknęła Dorcas. Na podłodze przy jej komodzie znalazłam kilka kropel jakiegoś płynu, które układały się w cieniutką ścieżkę i prowadziły w kierunku łazienki. Podbiegłam w tamtą stronę, lecz gdy tylko dotknęłam klamki usłyszałam ciche chrapanie dochodzące spod wielkiej sterty brudnych ciuchów. Ann pomogła mi to wszystko rozgrzebać i wtedy oto naszym oczom ukazała się Dorcas.
- Ej, co się stało? Haaaalo, pobudka! Wstał nowy piękny dzień- próbowała blondynka.
- To nic nie da, ona jest totalnie upita- zauważyłam wyjmując śpiącej królewnie butelkę kremowego piwa.
- Ciekawe co się działo w nocy, musiała być niezła zabawa- zachichotała Ann.
- Błagam, ciszej. Ja tu chcę spać..- ledwo wyszeptała Dor.
- Trzeba cię doprowadzić do porządku, moja droga- szepnęłam- chyba nie chciałabyś pokazać się w takim stanie Syriuszowi.
- On wygląda nie lepiej- oznajmiła Czarna , po czym pozbawiona sił opadła na moje kolana.
Nie trzeba było długo czekać na naszą reakcję. Razem z Ann wybuchnęłyśmy donośnym śmiechem, który zapewne było słychać nawet u chłopaków. Blondynka wzięła różdżkę do ręki i zaczęła sprzątać cały ten chlew. W tym czasie podałam Dorcas eliksir na kaca i zaprowadziłam ją półprzytomną do łazienki. Zegar na ścianie wybił ósmą, gdy drzwi do łazienki otworzyły się z trzaskiem. Brunetka była nie do poznania. Zniknęły jej wory pod oczami, a cera była niezwykle świeża. Jedynie oczy były nieco zamglone. Ale to i tak pestka w porównaniu z tym, co było pół godziny temu. Podczas gdy Dor próbowała doprowadzić się do formy, zdążyłam poukładać wszystkie ubrania, posprzątać na szafce nocnej, napisać list do mamy i przygotować się do poniedziałkowych zajęć. Do napisania został mi jedynie esej z eliksirów, ale z tym poradzę sobie później. Piętnaście po ósmej zeszłyśmy na śniadanie, gdzie zostałam ciepło przywitana przez wszystkich Gryfonów. Podczas jedzenia byłam ciągle zasypywana mnóstwem pytań i gdyby nie moje przyjaciółki, nie zdążyłabym spokojnie zjeść. Największym zaskoczeniem było to, że nigdzie nie było widać Huncwotów, a ich miejsce zajął Dave ze swoją ekipą. Świetnie mi się z nimi gadało i zostałam razem z dziewczynami zostałyśmy zaproszone na imprezę urodzinową Dave'a, która miała odbyć się w tą niedzielę, czyli jutro. Starałyśmy się chociaż trochę opanować, ale nam zbytnio nie wychodziło. Pomysł, aby się trochę pobawić okazał się znakomity i wprawił nas od rana w świetne humory. Niestety nic nie trwa wiecznie..
W drodze do biblioteki natknęłyśmy się na Huncwotów, którzy mięli niezbyt przyjazne miny. Gdy tylko znalazłyśmy się w zasięgu ich wzroku, nie było już żadnych szans na ucieczkę.
- Lilyanne Evans, ani drgnij. To samo tyczy się ciebie Ann Lorens. Jedynie Czarna jest wolna- zarządził Potter machając histerycznie rękami.
Razem z Ann stanęłyśmy w miejscu i obróciłyśmy się twarzą do naszych kolegów.
- Co się z tobą działo? Gdzieś ty wczoraj była? Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiliśmy- zaczął wykrzykiwać Potter łapiąc mnie za rękę.
- James, tak dla jasności, to ty odchodziłeś od zmysłów- dodał Lupin ze stoickim spokojem.
Rogacz spojrzał się na Remusa wzrokiem zabójcy, a następnie zaczął:
- No, słucham.
- Naprawdę nie muszę ci się spowiadać, to tylko i wyłącznie sprawa moja i Ann- prychnęłam.- Co nie Ann?
Szukałam jakiegokolwiek oparcia w mojej przyjaciółce, lecz ta właśnie przytulała Remusa i tłumaczyła mu, gdzie wczoraj byłyśmy.
- Daruj sobie- powiedziałam zrezygnowana i poszłam do biblioteki.
Obróciłam się, aby sprawdzić, czy może któraś z moich szanownych przyjaciółek nie idzie przez przypadek za mną, lecz myliłam się. Dorcas całowała się z Syriuszem, a Ann i Lupin nagle zniknęli. Na środku korytarza stał jedynie Potter gapiący się w moją stronę. W bibliotece pozbierałam swoje myśli i zaczęłam zbierać informacje potrzebne do zrobienia mojej pracy na eliksiry. Nie chciało mi się tego pisać, ale przecież nie miałam nic innego do roboty. Minęła chyba niecała godzina, a ja już prawie skończyłam swój esej. Brakowało mi zakończenia. Wstałam z krzesła i zaczęłam szukać odpowiedniej książki. Gdy chodziłam między regałami zamyślona wpadłam na Severusa, który czytał właśnie potrzebną mi książkę.
- Hej Lily, co tutaj robisz? Nie powinnaś odpoczywać?- spytał Ślizgon
- Nie mam na to czasu, właśnie kończę zadanie na eliksiry, a ty masz książkę, która mi w tym pomoże- odpowiedziałam.
- W takim razie ja ci pomogę- zaoferował.
Severus nie dość, że napisał za mnie całe zakończenie, to jeszcze znalazł kilka drobnych błędów, które natychmiast poprawiłam. Dzięki temu zaoszczędziłam trochę czasu i poszłam z moim starym przyjacielem na spacer. Niestety nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby na spokojnie o wszystkim porozmawiać, bo Sev śpieszył się na jakieś dodatkowe zajęcia.
- Porozmawiamy wieczorem, okej?- zaproponował
- Liczę na ciebie- krzyknęłam w stronę biegnącego do zamku Seveusa.
Resztę popołudnia spędziłam w swoim pokoju na pisaniu w pamiętniku lub nadrabianiu zaległego materiału. Było tego dosyć sporo, ale dzięki studiowaniu wszystkich książek poradziłam sobie w oka mgnieniu. Ba! Jestem pewna, że i tak przeczytałam pewnie o kilka tematów za dużo. No cóż, tym lepiej dla mnie. Nie widzi mi się uczyć tego za jakiś tydzień, lub znając niektórych nauczycieli, za miesiąc.
Następnie szybko zjadłam obiad i wróciłam do zajęć. Chyba z trzy razy byłam jeszcze w bibliotece i przepisywałam do zeszytu przydatne na lekcje notatki. Pod wieczór wyszłam na Błonia. Miałam nadzieję, że znajdę kogoś znajomego, z kim będę mogła porozmawiać. Poza tym robiło się coraz chłodniej, a na trawie pojawiły się pierwsze krople rosy. Nie pozostało mi nic innego, jak iść już na kolację.
Gdy wszyscy zasiedliśmy przy stołach, dyrektor Dumbledore zaczął swoją przemowę:
- Tak jak niedawno wspomniałem, w poniedziałek do naszej szkoły przybędą uczennice z Akademii Magii Beauxbatons. Więc mam nadzieję, że należycie przygotujecie się na przywianie naszych gości. Kolejne informacje przekaże wam jutro wieczorem. A teraz smacznego moi kochani!
Zdążyłam jedynie wymienić spojrzenie z siedzącymi tuż obok mnie Ann i Dorcas, gdy na sali wybuchła wielka wrzawa i radość z przyjazdu pięknych Francuzek do Hogwartu...

5 komentarzy:

  1. Brakuje mi tych scen Lily z Severusem na szczęście w ty rozdziale pojawiły się ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Brakuje mi w Twoim Blogu tylko spotkań Klubu Ślimaka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Więcej Lilki i Jamesa <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z komentarzem powyżej ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń