Wakacje. Większość uczniów jest wniebowzięta
podczas ich trwania. Ja nie. Dlaczego? To proste. Nie pasuję już do świata, w
którym się wychowywałam przez pierwsze jedenaście lat mojego życia. Tu warto
zadać kolejne pytanie. Czemu tak się stało? Odpowiedź jak i na poprzednie jest
dziecinnie łatwa. Otóż nazywam się Lily Evans i jestem piętnastoletnią
czarownicą. Taką, co ma różdżkę, lata na miotle, tworzy eliksiry i inne tego
typu. Nie wierzycie? Ja też na początku nie mogłam uwierzyć. Ale to szczera
prawda. Udowodniłabym wam, ale do siedemnastego roku życia nie mogę używać
magii poza Hogwartem. Stąd ta kicha. Bo wiecie, gdy już się przyzwyczaisz do
magii, to ciężko się przestawić do świata bez niej. Na szczęście moi rodzice to
rozumieją. Właściwie tylko dla nich wracam do domu na wakacje i święta. Nie
lubię wakacji także przez wzgląd na moją siostrę. Od kiedy otrzymałam list z
Hogwartu, coś się między nami popsuło. Petunia zaczęła mnie nienawidzić,
wyzywać od dziwolągów. Ja nie jestem jej dłużna. Mimo to jest moją siostrą i
chciałabym, żeby nasze stosunki wróciły do normy.
Ale wakacje mają jeden plus. Uwolniłam się na
dwa miesiące od Pottera. Ale wy jeszcze nie wiecie, o kim mówię. James Potter
arogancki dupek, który znęca się nad słabszymi i popisuje się swoimi
zdolnościami. To jeszcze mogłabym znieść, większość Ślizgonów tak się
zachowuje. Ale on ubzdurał sobie, że mnie kocha i od początku nauki słyszę
tylko w kółko „Evans umówisz się ze mną?”. W czasie wakacji też nie daje mi
spokoju. W jaki sposób. Zaraz wam wytłumaczę, tylko wpuszczę tą biedną sowę, która
od kilkunastu minut dobija się do mojego okna. Od razu poznałam, do kogo należy
to biedne zwierzątko. To sówka Pottera. To jest właśnie jego sposób. Zasypać
mnie listami, zapewniającymi o jego dozgonnej miłości, przy okazji zamęczając
biedną Hammelis. Tak to imię sówki Pottera. Oczywiście nie mam zamiaru czytać
listu. Razem z innymi wylądował on pod moim biurkiem. A pomyśleć, że zaczęło
się to tak niewinnie.
Było późne lato. Dopiero, co dowiedziałam się o
swoich niezwykłych zdolnościach. Razem z mamą udałam się na Pokątną, żeby
zakupić wszystkie potrzebne mi rzeczy. Zaczęłyśmy oczywiście od różdżki. 10
cali, wierzba, bardzo elegancka, znakomita do rzucania uroków – tak powiedział
pan Ollivander. Później kupiłyśmy kociołek, składniki eliksirów, niektóre
naprawdę obrzydliwe, szaty i inne. W końcu zostały nam już tylko książki. Mama
poszła zamienić trochę funtów, na czarodziejskie pieniądze, a ja udałam się do
Esów i Floresów, największej czarodziejskiej księgarni na Pokątnej.
Skierowałam się od razu do działu z książkami
dla pierwszoroczniaków. Standardowa księga zaklęć(1 stopień) Mirandy Goshwak,
Dzieje Magii Bathildy Bagshot, Teoria Magii Adalberta Wafflinga i wiele innych
nieznanych mi tytułów. Gdy znalazłam już wszystkie podręczniki powoli
skierowałam się w kierunku kasy. Nagle straciłam równowagę i upuściłam kilka
książek. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić już podnosił je wysoki, szczupły,
czarnowłosy chłopak. Na oko był w moim wieku. Podał mi książki z uśmiechem
mówiąc:
-Proszę, to chyba twoje. A tak w ogóle jestem
James Potter.
Stałam oniemiała przez jakiś czas. Chłopak
patrzył na mnie czekając, aż się odezwę.
-Dzięki - odparłam z trudem.
-A ty masz jakieś imię?- Spytał chłopak ledwie
powstrzymując śmiech.
-Eee… Lily Evans. Nazywam się Lily Evans.
Wtedy wydawał mi się normalnym, miłym chłopakiem. Ale jaki widać pozory mylą, a
pierwsze wrażenie często jest zwodnicze. Wystarczyło kilka dni, żebym
przekonała się, jaki jest naprawdę.
Wraz z moim przyjacielem Severusem, siedziałam w pociągu. Sev opowiadał mi
wszystko, co wiedział o szkole, o domach, o zajęciach, o magii i ogólnie o
czarodziejskim świecie. Wiedziałam, że trochę był tym zirytowany, bo opowiadał
mi to już chyba setny raz, ale spełnił moją prośbę. Nagle do przedziału wpadł
James z nieznanym mi jeszcze chłopakiem.
-Lily co ty tutaj robisz, przecież jest dużo
wolnego miejsca w naszym przedziale, dlaczego siedzisz z tym czymś?- Zapytał
zirytowany James.
-To coś to mój kolega Severus Snape, nie
pozwalaj sobie Potter!-Odparłam starając się ukryć rosnącą we mnie złość.
-Nie dramatyzuj Liluś, my chcieliśmy ci tylko
zapewnić lepsze towarzystwo.
-Primo Potter, to nie jestem Liluś, Secundo Sev
jest sto razy lepszy niż wy dwaj razem wzięci, Tercio wynocha z tego przedziału.-Wrzasnęłam.
Od tamtego czasu Potter stara się ze mną umówić. Jak się później okazało tym
drugim chłopakiem był Syriusz Black. Razem z nim, Remusem Lupinem i Peterem
Pettigrew, Potter stworzył paczkę, która sama siebie ochrzciła Huncwotami. Nadali
sobie też w przydomki. Black to Łapa, Remus to Lunatyk, Peter to Glizdogon, a
Potter to Rogacz. Nikt poza nimi nie wie oczywiście, skąd one
pochodzą. Oczywiście są różne pomysły, ale kogo to obchodzi.
Całą czwórką zajmują się oni łamaniem regulaminu, robieniem kawałów i innymi. Z
nich wszystkich najbardziej lubię Lupina. Jest najspokojniejszy i najbardziej
dojrzały. Nie mam za to pojęcia, co w tej paczce robi Peter. Pozostała trójka
jest inteligentna, przystojna i inne takie. Nawet ja to widzę. Pettigrew
jest normalnym, niczym niewyróżniającym się, trochę przygrubym chłopakiem.
Ogólnie jest sympatyczny i nic do niego nie mam, ale czasami jak patrzy na
chłopaków, to w jego oczach widzę dziwne błyski. Ann i Dor mówią, że mam zwidy.
Całkiem możliwe.
A właśnie Ann i Dorcas to moje najlepsze przyjaciółki. Konkretniej nazywają się
Ann Lorens i Dorcas Meadowes. Obie lubią Huncwotów, przez co często z nimi
przebywają, a jak one to i ja. I powiedzcie, jak tu czasami nie mieć ochoty ich
udusić? Mimo to są dla mnie jak siostry.
Wszyscy całą siódemką jesteśmy w Gryffindorze. Domu Lwa, który nienawidzi z
wzajemnością domu Węża, czyli Slytherinu. A gdzie trafił Severus? Do Ślizgonów.
Ech… czasami mam wrażenie, że ten, kto kieruje tym światem mnie nie znosi, albo
za często bierze sobie urlop. Trudno. Już się przyzwyczaiłam do tych
nieszczęśliwych zbiegów okoliczności.
Właściwie to wy nie widzieliście nigdy listów,
które pisze do mnie Potter. Poświęcę się i pokażę wam jeden.
Kochana
Lily!
Pewnie
wiesz, co zamierzam umieścić w tym liście. Otóż moja droga…
kocham Cię. Tak wiem. Nie wierzysz w to, ale Lily mówię
prawdę. Przysięgam na wszystko… tak na swoją
miotłę też. Wiesz, że piszę wiersze? Dla
ciebie. Wiem, że i tak tego nie przeczytasz, więc ze spokojem mogę tu jeden
napisać:
Kochane słoneczko tęskniłem
za Tobą
Każdy dzień bez Ciebie był
dla Mnie żałobą
Bez Ciebie moje życie było
smutne i szare
Tylko z Tobą mogę przeżyć życie Moje całe
Jesteś dla Mnie wszystkim co piękne i wspaniałe
Przy Tobie Moje problemy stają się całkiem
małe
Kochałem i kocham Cię przeogromnie
I będę Cię kochał
nadal nieprzytomnie
Myślę że wszystko co złe
w Tobie już minęło
Bo niepotrzebnie się to wszystko w ogóle
rozpoczęło
Mój smutek w sercu też powoli zginie
Liczę na Twoje zrozumienie w mowie i czynie
Pragnę być z Tobą w każdy dzień i noc ciemną
I myślę że ty także chcesz być już tylko ze
Mną
Chce by Nasza miłość była
mocna i gorąca
A przede wszystkim by przetrwała do tego świata
końca
By nasze uczucie było szczere i prawdziwe
Bo tylko wtedy nasze wspólne życie może być
szczęśliwe
Na koniec Myszko całuję Cię czule i namiętnie
I uśmiecham się do Ciebie bo pewnie jak
zwykle wyglądasz przepięknie.
Widzisz,
co Ty ze mną robisz? Lily, co mam zrobić, żebyś mnie pokochała,
jak się zmienić? Błagam powiedz mi, bo oszaleję. Po co ja
się właściwie produkuję? I tak tego nie
przeczytasz. Ale gdyby jednak to życzę Ci miłego dnia.
Twój na wieki James Potter
No dobra przyznaję, ten wiersz był bardzo ładny. Ale Pottera nadal nie lubię.
Skąd on wiedział, że spytałabym się o miotłę? Za dobrze mnie zna. Z tych
rozmyślań wyrwał mnie głos mamy.
- Lily zbieraj się! Jedziemy na Pokątną.
Zerwałam się z miejsca i pobiegłam na dół, może spotkam Ann lub Dor?
wiersz jest świetny . nie podoba mi sie '' początek retrospekcji '' i '' koniec retrospekcji '' - niepotrzebnie wytrąca to z rytmu czytania : ) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPopieram komentarz wyżej. :)
OdpowiedzUsuńFajnie Fajnie zapowiada się ciekawooo :D
OdpowiedzUsuńOgólnie to wszystko mi się bardzo podoba. W fajny sposób wprowadzasz czytelnika, ale niestety muszę się zgodzić z komentarzem wyżej. Nie potrzebnie dodajesz początek i koniec retrospekcji. To trochę przeszkadza w czytaniu. Zamiast tego możesz np. napisać to pochyłą czcionką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Sabina
Calkowicie sie zgadzam, odnośnie retrospekcji i jej konca-usun to, błagam
OdpowiedzUsuńAle poza tym: to jest cudne! Kocham cię, błagam, pisz dalej <3
Primo Potter, to nie jestem Liluś, Secundo Sev jest sto razy lepszy niż wy dwaj razem wzięci, Tercio wynocha z tego przedziału.-Wrzasnęłam.
OdpowiedzUsuńNie no rozwałka! xd