piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 1 "Znów to samo"



Wakacje. Większość uczniów jest wniebowzięta podczas ich trwania. Ja nie. Dlaczego? To proste. Nie pasuję już do świata, w którym się wychowywałam przez pierwsze jedenaście lat mojego życia. Tu warto zadać kolejne pytanie. Czemu tak się stało? Odpowiedź jak i na poprzednie jest dziecinnie łatwa. Otóż nazywam się Lily Evans i jestem piętnastoletnią czarownicą. Taką, co ma różdżkę, lata na miotle, tworzy eliksiry i inne tego typu. Nie wierzycie? Ja też na początku nie mogłam uwierzyć. Ale to szczera prawda. Udowodniłabym wam, ale do siedemnastego roku życia nie mogę używać magii poza Hogwartem. Stąd ta kicha. Bo wiecie, gdy już się przyzwyczaisz do magii, to ciężko się przestawić do świata bez niej. Na szczęście moi rodzice to rozumieją. Właściwie tylko dla nich wracam do domu na wakacje i święta. Nie lubię wakacji także przez wzgląd na moją siostrę. Od kiedy otrzymałam list z Hogwartu, coś się między nami popsuło. Petunia zaczęła mnie nienawidzić, wyzywać od dziwolągów. Ja nie jestem jej dłużna. Mimo to jest moją siostrą i chciałabym, żeby nasze stosunki wróciły do normy.
Ale wakacje mają jeden plus. Uwolniłam się na dwa miesiące od Pottera. Ale wy jeszcze nie wiecie, o kim mówię. James Potter arogancki dupek, który znęca się nad słabszymi i popisuje się swoimi zdolnościami. To jeszcze mogłabym znieść, większość Ślizgonów tak się zachowuje. Ale on ubzdurał sobie, że mnie kocha i od początku nauki słyszę tylko w kółko „Evans umówisz się ze mną?”. W czasie wakacji też nie daje mi spokoju. W jaki sposób. Zaraz wam wytłumaczę, tylko wpuszczę tą biedną sowę, która od kilkunastu minut dobija się do mojego okna. Od razu poznałam, do kogo należy to biedne zwierzątko. To sówka Pottera. To jest właśnie jego sposób. Zasypać mnie listami, zapewniającymi o jego dozgonnej miłości, przy okazji zamęczając biedną Hammelis. Tak to imię sówki Pottera. Oczywiście nie mam zamiaru czytać listu. Razem z innymi wylądował on pod moim biurkiem. A pomyśleć, że zaczęło się to tak niewinnie.

Było późne lato. Dopiero, co dowiedziałam się o swoich niezwykłych zdolnościach. Razem z mamą udałam się na Pokątną, żeby zakupić wszystkie potrzebne mi rzeczy. Zaczęłyśmy oczywiście od różdżki. 10 cali, wierzba, bardzo elegancka, znakomita do rzucania uroków – tak powiedział pan Ollivander. Później kupiłyśmy kociołek, składniki eliksirów, niektóre naprawdę obrzydliwe, szaty i inne. W końcu zostały nam już tylko książki. Mama poszła zamienić trochę funtów, na czarodziejskie pieniądze, a ja udałam się do Esów i Floresów, największej czarodziejskiej księgarni na Pokątnej.
Skierowałam się od razu do działu z książkami dla pierwszoroczniaków. Standardowa księga zaklęć(1 stopień) Mirandy Goshwak, Dzieje Magii Bathildy Bagshot, Teoria Magii Adalberta Wafflinga i wiele innych nieznanych mi tytułów. Gdy znalazłam już wszystkie podręczniki powoli skierowałam się w kierunku kasy. Nagle straciłam równowagę i upuściłam kilka książek. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić już podnosił je wysoki, szczupły, czarnowłosy chłopak. Na oko był w moim wieku. Podał mi książki z uśmiechem mówiąc:
-Proszę, to chyba twoje. A tak w ogóle jestem James Potter.
Stałam oniemiała przez jakiś czas. Chłopak patrzył na mnie czekając, aż się odezwę.
-Dzięki - odparłam z trudem.
-A ty masz jakieś imię?- Spytał chłopak ledwie powstrzymując śmiech.
-Eee… Lily Evans. Nazywam się Lily Evans.


            Wtedy wydawał mi się normalnym, miłym chłopakiem. Ale jaki widać pozory mylą, a pierwsze wrażenie często jest zwodnicze. Wystarczyło kilka dni, żebym przekonała się, jaki jest naprawdę.


            Wraz z moim przyjacielem Severusem, siedziałam w pociągu. Sev opowiadał mi wszystko, co wiedział o szkole, o domach, o zajęciach, o magii i ogólnie o czarodziejskim świecie. Wiedziałam, że trochę był tym zirytowany, bo opowiadał mi to już chyba setny raz, ale spełnił moją prośbę. Nagle do przedziału wpadł James z nieznanym mi jeszcze chłopakiem.
-Lily co ty tutaj robisz, przecież jest dużo wolnego miejsca w naszym przedziale, dlaczego siedzisz z tym czymś?- Zapytał zirytowany James.
-To coś to mój kolega Severus Snape, nie pozwalaj sobie Potter!-Odparłam starając się ukryć rosnącą we mnie złość.
-Nie dramatyzuj Liluś, my chcieliśmy ci tylko zapewnić lepsze towarzystwo.
-Primo Potter, to nie jestem Liluś, Secundo Sev jest sto razy lepszy niż wy dwaj razem wzięci, Tercio wynocha z tego przedziału.-Wrzasnęłam.


            Od tamtego czasu Potter stara się ze mną umówić. Jak się później okazało tym drugim chłopakiem był Syriusz Black. Razem z nim, Remusem Lupinem i Peterem Pettigrew, Potter stworzył paczkę, która sama siebie ochrzciła Huncwotami. Nadali sobie też w przydomki. Black to Łapa, Remus to Lunatyk, Peter to Glizdogon, a Potter to Rogacz. Nikt poza nimi nie wie oczywiście, skąd one pochodzą. Oczywiście są różne pomysły, ale kogo to obchodzi.
            Całą czwórką zajmują się oni łamaniem regulaminu, robieniem kawałów i innymi. Z nich wszystkich najbardziej lubię Lupina. Jest najspokojniejszy i najbardziej dojrzały. Nie mam za to pojęcia, co w tej paczce robi Peter. Pozostała trójka jest inteligentna, przystojna i inne takie. Nawet ja to widzę.  Pettigrew jest normalnym, niczym niewyróżniającym się, trochę przygrubym chłopakiem. Ogólnie jest sympatyczny i nic do niego nie mam, ale czasami jak patrzy na chłopaków, to w jego oczach widzę dziwne błyski. Ann i Dor mówią, że mam zwidy. Całkiem możliwe.
            A właśnie Ann i Dorcas to moje najlepsze przyjaciółki. Konkretniej nazywają się Ann Lorens i Dorcas Meadowes. Obie lubią Huncwotów, przez co często z nimi przebywają, a jak one to i ja. I powiedzcie, jak tu czasami nie mieć ochoty ich udusić? Mimo to są dla mnie jak siostry.
            Wszyscy całą siódemką jesteśmy w Gryffindorze. Domu Lwa, który nienawidzi z wzajemnością domu Węża, czyli Slytherinu. A gdzie trafił Severus? Do Ślizgonów. Ech… czasami mam wrażenie, że ten, kto kieruje tym światem mnie nie znosi, albo za często bierze sobie urlop. Trudno. Już się przyzwyczaiłam do tych nieszczęśliwych zbiegów okoliczności.
Właściwie to wy nie widzieliście nigdy listów, które pisze do mnie Potter. Poświęcę się i pokażę wam jeden.
 
Kochana Lily!
Pewnie wiesz, co zamierzam umieścić w tym liście. Otóż moja droga kocham Cię. Tak wiem. Nie wierzysz w to, ale Lily mówię prawdę. Przysięgam na wszystko tak na swoją miotłę też. Wiesz, że piszę wiersze? Dla ciebie. Wiem, że i tak tego nie przeczytasz, więc ze spokojem mogę tu jeden napisać:
Kochane słoneczko tęskniłem za Tobą
 Każdy dzień bez Ciebie był dla Mnie żałobą
 Bez Ciebie moje życie było smutne i szare
 Tylko z Tobą mogę przeżyć życie Moje całe
 Jesteś dla Mnie wszystkim co piękne i wspaniałe
 Przy Tobie Moje problemy stają się całkiem małe
 Kochałem i kocham Cię przeogromnie
 I będę Cię kochał nadal nieprzytomnie
 Myślę że wszystko co złe w Tobie już minęło
 Bo niepotrzebnie się to wszystko w ogóle rozpoczęło
 Mój smutek w sercu też powoli zginie
 Liczę na Twoje zrozumienie w mowie i czynie
 Pragnę być z Tobą w każdy dzień i noc ciemną
 I myślę że ty także chcesz być już tylko ze Mną
 Chce by Nasza miłość była mocna i gorąca
 A przede wszystkim by przetrwała do tego świata końca
 By nasze uczucie było szczere i prawdziwe
 Bo tylko wtedy nasze wspólne życie może być szczęśliwe
 Na koniec Myszko całuję Cię czule i namiętnie
 I uśmiecham się do Ciebie bo pewnie jak zwykle wyglądasz przepięknie.
Widzisz, co Ty ze mną robisz? Lily, co mam zrobić, żebyś mnie pokochała, jak się zmienić? Błagam powiedz mi, bo oszaleję. Po co ja się właściwie produkuję? I tak tego nie przeczytasz. Ale gdyby jednak to życzę Ci miłego dnia.
Twój na wieki James Potter


            No dobra przyznaję, ten wiersz był bardzo ładny. Ale Pottera nadal nie lubię. Skąd on wiedział, że spytałabym się o miotłę? Za dobrze mnie zna. Z tych rozmyślań wyrwał mnie głos mamy.
- Lily zbieraj się! Jedziemy na Pokątną.
            Zerwałam się z miejsca i pobiegłam na dół, może spotkam Ann lub Dor?




6 komentarzy:

  1. wiersz jest świetny . nie podoba mi sie '' początek retrospekcji '' i '' koniec retrospekcji '' - niepotrzebnie wytrąca to z rytmu czytania : ) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram komentarz wyżej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie Fajnie zapowiada się ciekawooo :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogólnie to wszystko mi się bardzo podoba. W fajny sposób wprowadzasz czytelnika, ale niestety muszę się zgodzić z komentarzem wyżej. Nie potrzebnie dodajesz początek i koniec retrospekcji. To trochę przeszkadza w czytaniu. Zamiast tego możesz np. napisać to pochyłą czcionką.
    Pozdrawiam
    ~Sabina

    OdpowiedzUsuń
  5. Calkowicie sie zgadzam, odnośnie retrospekcji i jej konca-usun to, błagam
    Ale poza tym: to jest cudne! Kocham cię, błagam, pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Primo Potter, to nie jestem Liluś, Secundo Sev jest sto razy lepszy niż wy dwaj razem wzięci, Tercio wynocha z tego przedziału.-Wrzasnęłam.

    Nie no rozwałka! xd

    OdpowiedzUsuń