Powoli zmierzałam za Dorcas w kierunku pokoju
wspólnego Gryfonów. Tam usiadłam na jednym z wygodnych foteli przed kominkiem i
zapatrzyłam się w ogień. Rozmyślałam głównie o Dave i naszym spotkaniu, ale też
o tym co się dzieje z Remusem. Martwiło mnie to, że coś się dzieje, a ja nic
nie wiem! W końcu to mój przyjaciel. Najdziwniejsze jest to, że Ann też nic nie
wie. Byłam pewna, że zaraz wpadnę na rozwiązanie tej zagadki, ale wtedy
zauważyłam, że nie ma z nami blondynki. Ciekawa zapytałam gdzie jest moja druga
przyjaciółka.
- I ty się jeszcze pytasz gdzie ona jest! – krzyknęła Dorcas.
- Nie rozumiem o co ci znowu chodzi, co zrobiłam źle – odparowałam zaskoczona nagłym wybuchem złości przyjaciółki.
- Ann płacze przez ciebie. Zadowolona? – powiedziała nieco spokojniej Dorcas. W jednej chwili wstałam i pobiegłam w stronę dormitorium dziewczyn. Zobaczyłam Ann leżącą na łóżku.
- Nie wiem co się stało, ale przepraszam– powiedziałam przytulając przyjaciółkę.
- Przecież wiesz jak mi na nim zależy –szepnęła Ann wycierając łzy. - Przy tobie nie mam najmniejszych szans
- Chodzi o Remusa?- spytałam zaskoczona.– Nic mnie z nim nie łączy! Tylko go pocieszałam bo ma jakiś problem. To tyle. To wy myślałyście, że ja i Remus…
- No nie dziw się, właśnie tak to wyglądało – powiedziała Dorcas siadając obok Ann.
- I ty się jeszcze pytasz gdzie ona jest! – krzyknęła Dorcas.
- Nie rozumiem o co ci znowu chodzi, co zrobiłam źle – odparowałam zaskoczona nagłym wybuchem złości przyjaciółki.
- Ann płacze przez ciebie. Zadowolona? – powiedziała nieco spokojniej Dorcas. W jednej chwili wstałam i pobiegłam w stronę dormitorium dziewczyn. Zobaczyłam Ann leżącą na łóżku.
- Nie wiem co się stało, ale przepraszam– powiedziałam przytulając przyjaciółkę.
- Przecież wiesz jak mi na nim zależy –szepnęła Ann wycierając łzy. - Przy tobie nie mam najmniejszych szans
- Chodzi o Remusa?- spytałam zaskoczona.– Nic mnie z nim nie łączy! Tylko go pocieszałam bo ma jakiś problem. To tyle. To wy myślałyście, że ja i Remus…
- No nie dziw się, właśnie tak to wyglądało – powiedziała Dorcas siadając obok Ann.
Po chwili wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem. Ann
poprawiła swój lekki makijaż, a następnie wróciłyśmy z powrotem do pokoju
wspólnego. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać na temat sobotniego
wypadu do Hogsmeade. Nagle do salonu wparowało 3/4 Huncwotów, nie było wśród
nich tylko Petera. Ponieważ widziałam go dzisiaj zmierzającego w kierunku
kuchni, to specjalnie, się ty mnie zmartwiłam. Jezu jak można jeść tyle, co on?
Nie wiem no, ale dobra, wspominałam o Huncowotach, otóż Potter tak mocno trzasnął portretem, że chyba cały Gryffindor to słyszał, za to z korytarza dochodziły oburzone krzyki Grubej Damy. Jego przyjaciele pobiegli za nim.
Nie wiem no, ale dobra, wspominałam o Huncowotach, otóż Potter tak mocno trzasnął portretem, że chyba cały Gryffindor to słyszał, za to z korytarza dochodziły oburzone krzyki Grubej Damy. Jego przyjaciele pobiegli za nim.
-Co się
stało?- krzyknęłam do Blacka. Jednak w odpowiedzi usłyszałam tylko:
-REPARO!
Po cichu
razem z dziewczynami podeszłyśmy do ich drzwi i przyłożyłyśmy do nich uszy.
Usłyszałam wzburzony głos tego kretyna:
-Jak mogłeś
mi to zrobić? Myślałem, że jesteś moim przyjacielem! - krzyczał Potter
-Jestem!-usłyszałam
w odpowiedzi. Te słowa padły chyba z ust Remusa.
-Ależ
oczywiście, to czemu się z nią prowadzasz, wiedząc, że ja ją KOCHAM?
-Po pierwsze
chyba Ci się coś uroiło, postawmy sprawę jasno ja nie zarywam do Lilki.
Dotarło?- Tak… to na pewno słowa Remusa
-W takim
razie co to dzisiaj było?
-Jezu Rogacz
uspokój się. Wiesz o moim małym futerkowym problemie i jak to zazwyczaj wygląda
przed… a z resztą nie ważne. Lily po prostu jest moją przyjaciółką i starała
się mnie pocieszyć idioto!
-Mam pomysł.
USPOKÓJCIE SIĘ OBAJ I DAJCIE MI SPAĆ!- usłyszałam wnerwionego Glizdogona.
Czyli już wyszedł z kuchni hmm...Dziwne zazwyczaj siedzi tam cały dzień.
-Zamknij się
Glizdek!- krzyknęli Potter i Lupin równocześnie.
-O, czyli
jednak się w czymś zgadzacie? – Powiedział Syriusz.
-Cicho siedź
Black!
-Tylko nie
po nazwisku Rogasiu!
-Dobrze
Łapciu!
-A tak w
ogóle Rogacz to zgadzam się z Lunatykiem. Przesadzasz.- stwierdził Syriusz
-Ja
przesadzam, a kto mi chciał oczy wydrapać po tym jak w którymś z kawałów
niechcący ucierpiała Dorcas…
-To było
dawno i nieprawda - odparował Black
-Dawno, ale
jednak prawda!
Dalej już nie słuchałyśmy. Znałyśmy tą historię na
pamięć. Po prostu usiadłyśmy z powrotem na kanapie, rozmyślając o tym,
co przed chwilą usłyszałyśmy. Czyli, primo James(chyba mam gorączkę pomyślałam
James, a nie Potter) wściekł się na Remusa, nie wiadomo czemu, niestety
wiadomo, że chodzi o mnie. Secundo, Syriusz chciał mu coś zrobić, kiedy coś się
stało Dorcas. Już wiem, o co chodzi to było 2 lata temu…
Dzisiaj
razem z Dorcas i Ann poszłyśmy do Wielkiej Sali. Tam chciałyśmy za brać się do
śniadania, ale James podszedł do nas i powiedział mi i Ann, żebyśmy nic dzisiaj
nie jadły. Nie powiedział tego Dorcas, a zanim zdążyłyśmy przekazać jej tę
nowinę, zjadła kanapkę. Wtedy razem z innymi uczniami nadęła się jak balon, a
całe jej ciało pokryły fioletowe i niebieskie kropki.
Zaprowadziłyśmy ją do skrzydła szpitalnego po drodze
mijając Blacka i Pottera. Chciałam im coś zrobić, ale śpieszyłyśmy się do
SS(jakby co Skrzydło Szpitalne).Po powrocie do PW(Pokój Wspólny) poszłam do
dormitorium chłopaków, żeby na nich nawrzeszczeć. To co tam zastałam przerosło
moje najszczersze oczekiwania. Syriusz siedział na łóżku z twarzą ukrytą w
dłoniach. Nie dziwcie się, że mnie to zdziwiło, skoro Black zawsze ma ten
swój firmowy uśmiech na twarzy, a tu proszę.
Koło niego siedział Potter, chyba próbował go
pocieszyć, ale Black momentalnie się podniósł i warknął z furią, ale i chyba
żalem w oczach
-Czemu jej
nie powiedziałeś, żeby nic nie jadła! Przecież ona się nigdy więcej się do mnie
nie odezwie!
- Nie
dramatyzuj Łapa…-usłyszał w odpowiedzi
- Nie
dramatyzuj, nie dramatyzuj! Gdyby chodziło o Lily też byś się przejmował!
-Ale nie
chodzi o Lily i dzięki Bogu za to.
-Ale chodzi
o …- zaczął Black, ale nie skończył, bo zobaczył mnie. Najwyraźniej mu o czymś
przypomniałam, bo już tylko powiedział złowróżbnie..
-Zemszczę
się… - i wyszedł z dormitorium
Kilka dni po tym oczywiście się pogodzili, ale najpierw
James chodził cały dzień z długimi zielonymi włosami. Pamiętam, że przez
dłuższy czas zastanawiałam się, o kogo chodzi. Teraz już wiem, że chodziło o
Dorcas. Pomyślmy ona podoba się Łapie, a jej Łapa, może by ich tak zeswatać…
To by było coś. O tak, no to już wiem, czym będę
zajmować się przez następny tydzień. Pożegnałam dziewczyny i udałam się w
stronę dormitorium. Obudziłam się w wyjątkowo złym humorze. A tak dzisiaj
poniedziałek, pierwsze lekcje. Mam nadzieje, że chłopcy niczego złego nie
wymyślą. Chociaż kto ich tam wie…
O tak Syriusz i Doscar :D fajne połączenie :D
OdpowiedzUsuńPisze się Dorcas, Krowo!
UsuńKocham retrospekcje! Mrr... Doriusz ;* ;D (Dla nie wiedzących połączenie dwóch imion ;) )
OdpowiedzUsuń