piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 8 "Nieporozumienie"


Powoli zmierzałam za Dorcas w kierunku pokoju wspólnego Gryfonów. Tam usiadłam na jednym z wygodnych foteli przed kominkiem i zapatrzyłam się w ogień. Rozmyślałam głównie o Dave i naszym spotkaniu, ale też o tym co się dzieje z Remusem. Martwiło mnie to, że coś się dzieje, a ja nic nie wiem! W końcu to mój przyjaciel. Najdziwniejsze jest to, że Ann też nic nie wie. Byłam pewna, że zaraz wpadnę na rozwiązanie tej zagadki, ale wtedy zauważyłam, że nie ma z nami blondynki. Ciekawa zapytałam gdzie jest moja druga przyjaciółka.                                                                                        
- I ty się jeszcze pytasz gdzie ona jest! – krzyknęła Dorcas.                   
- Nie rozumiem o co ci znowu chodzi, co zrobiłam źle – odparowałam zaskoczona nagłym wybuchem złości przyjaciółki.          
- Ann płacze przez ciebie. Zadowolona? – powiedziała nieco spokojniej Dorcas. W jednej chwili wstałam i pobiegłam w stronę dormitorium dziewczyn. Zobaczyłam Ann leżącą na łóżku.                                       
- Nie wiem co się stało, ale przepraszam– powiedziałam przytulając przyjaciółkę.                                                                                        
- Przecież wiesz jak mi na nim zależy –szepnęła Ann wycierając łzy. - Przy tobie nie mam najmniejszych szans
- Chodzi o Remusa?- spytałam zaskoczona.– Nic mnie z nim nie  łączy! Tylko go pocieszałam bo ma jakiś problem. To tyle. To wy myślałyście, że ja i Remus…                                                    
- No nie dziw się, właśnie tak to wyglądało – powiedziała Dorcas siadając obok Ann.    
Po chwili wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem. Ann poprawiła swój lekki makijaż, a następnie wróciłyśmy z powrotem do pokoju wspólnego. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać na temat sobotniego wypadu do Hogsmeade. Nagle do salonu wparowało 3/4 Huncwotów, nie było wśród nich tylko Petera. Ponieważ widziałam go dzisiaj zmierzającego w kierunku kuchni, to specjalnie, się ty mnie zmartwiłam. Jezu jak można jeść tyle, co on?    
           Nie wiem no, ale dobra, wspominałam o Huncowotach, otóż Potter tak mocno trzasnął portretem, że chyba cały Gryffindor to słyszał, za to z korytarza dochodziły oburzone krzyki Grubej Damy. Jego przyjaciele pobiegli za nim.
-Co się stało?- krzyknęłam do Blacka. Jednak w odpowiedzi usłyszałam tylko:
-REPARO!
Po cichu razem z dziewczynami podeszłyśmy do ich drzwi i przyłożyłyśmy do nich uszy. Usłyszałam wzburzony głos tego kretyna:
-Jak mogłeś mi to zrobić? Myślałem, że jesteś moim przyjacielem! - krzyczał Potter
-Jestem!-usłyszałam w odpowiedzi. Te słowa padły chyba z ust  Remusa.
-Ależ oczywiście, to czemu się z nią prowadzasz, wiedząc, że ja ją KOCHAM?
-Po pierwsze chyba Ci się coś uroiło, postawmy sprawę jasno ja nie zarywam do Lilki. Dotarło?- Tak… to na pewno słowa Remusa
-W takim razie co to dzisiaj było?
-Jezu Rogacz uspokój się. Wiesz o moim małym futerkowym problemie i jak to zazwyczaj wygląda przed… a z resztą nie ważne. Lily po prostu jest moją przyjaciółką i starała się mnie pocieszyć idioto!
-Mam pomysł. USPOKÓJCIE SIĘ OBAJ I DAJCIE MI SPAĆ!-  usłyszałam wnerwionego Glizdogona. Czyli już wyszedł z kuchni hmm...Dziwne zazwyczaj siedzi tam cały dzień.
-Zamknij się Glizdek!-  krzyknęli Potter i Lupin równocześnie.
-O, czyli jednak się w czymś zgadzacie? – Powiedział Syriusz.
-Cicho siedź Black!
-Tylko nie po nazwisku Rogasiu!
-Dobrze Łapciu!
-A tak w ogóle Rogacz to zgadzam się z Lunatykiem. Przesadzasz.- stwierdził Syriusz
-Ja przesadzam, a kto mi chciał oczy wydrapać po tym jak w którymś z kawałów niechcący ucierpiała Dorcas…
-To było dawno i nieprawda - odparował Black
-Dawno, ale jednak prawda!
Dalej już nie słuchałyśmy. Znałyśmy tą historię na pamięć. Po prostu usiadłyśmy  z  powrotem na kanapie, rozmyślając o tym, co przed chwilą usłyszałyśmy. Czyli, primo James(chyba mam gorączkę pomyślałam James, a nie Potter) wściekł się na Remusa, nie wiadomo czemu, niestety wiadomo, że chodzi o mnie. Secundo, Syriusz chciał mu coś zrobić, kiedy coś się stało Dorcas.  Już wiem, o co chodzi to było 2 lata temu…
                                               

Dzisiaj razem z Dorcas i Ann poszłyśmy do Wielkiej Sali. Tam chciałyśmy za brać się do śniadania, ale James podszedł do nas i powiedział mi i Ann, żebyśmy nic dzisiaj nie jadły. Nie powiedział tego Dorcas, a zanim zdążyłyśmy przekazać jej tę nowinę, zjadła kanapkę. Wtedy razem z innymi uczniami nadęła się jak balon, a całe jej ciało pokryły fioletowe i niebieskie kropki.
Zaprowadziłyśmy ją do skrzydła szpitalnego po drodze mijając Blacka i Pottera. Chciałam im coś zrobić, ale śpieszyłyśmy się do SS(jakby co Skrzydło Szpitalne).Po powrocie do PW(Pokój Wspólny) poszłam do dormitorium chłopaków, żeby na nich nawrzeszczeć. To co tam zastałam przerosło moje najszczersze oczekiwania. Syriusz siedział na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach.  Nie dziwcie się, że mnie to zdziwiło, skoro Black zawsze ma ten swój firmowy uśmiech na twarzy, a tu proszę.
Koło niego siedział Potter, chyba próbował go pocieszyć, ale Black momentalnie się podniósł i warknął z furią, ale i chyba żalem w oczach
-Czemu jej nie powiedziałeś, żeby nic nie jadła! Przecież ona się nigdy więcej się do mnie nie odezwie!
 - Nie dramatyzuj Łapa…-usłyszał w odpowiedzi
- Nie dramatyzuj, nie dramatyzuj! Gdyby chodziło o Lily też byś się przejmował!
-Ale nie chodzi o Lily i dzięki Bogu za to.
-Ale chodzi o …- zaczął Black, ale nie skończył, bo zobaczył mnie. Najwyraźniej mu o czymś przypomniałam, bo już tylko powiedział złowróżbnie..
-Zemszczę się… - i wyszedł z dormitorium



Kilka dni po tym oczywiście się pogodzili, ale najpierw James chodził cały dzień z długimi zielonymi włosami. Pamiętam, że przez dłuższy czas zastanawiałam się, o kogo chodzi. Teraz już wiem, że chodziło o Dorcas. Pomyślmy ona podoba się Łapie, a jej Łapa, może by ich tak zeswatać…
To by było coś. O tak, no to już wiem, czym będę zajmować się przez następny tydzień. Pożegnałam dziewczyny i udałam się w stronę dormitorium. Obudziłam się w wyjątkowo złym humorze. A tak dzisiaj poniedziałek, pierwsze lekcje. Mam nadzieje, że chłopcy niczego złego nie wymyślą. Chociaż kto ich tam wie…  

3 komentarze:

  1. O tak Syriusz i Doscar :D fajne połączenie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham retrospekcje! Mrr... Doriusz ;* ;D (Dla nie wiedzących połączenie dwóch imion ;) )

    OdpowiedzUsuń