piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 3 "Niespodziewany zwrot akcji"


-O, co ci znowu chodzi?-Zapytałam od niechcenia zdenerwowaną Petunię.
-Ty się jeszcze śmiesz pytać? Ta nieznośna sowa zdemolowała mi pokój!-Wykrzyczała, wręczając mi do ręki zdenerwowaną sówkę Pottera z listem na nodze, który od razu wzięłam i wypuściłam biedne zwierzątko przez okno.
-Cóż…najwidoczniej na to zasłużyłaś. Nie moja wina, że Hammelis cię nie lubi. Wiesz, ona nie toleruje wścibskich MUGOLI.-Specjalnie zaakcentowałam ostatnie słowo.-Tak się składa, ze to nie mnie nie chcieli w Szkole Magii i Czarodziejstwa.-Dodałam już spokojniej.
-Coś ci się chyba pomyliło. Tam chodzą same dziwolągi, dokładnie takie jak ty. Po co miałabym chcieć tam iść?-Wysyczała.
-Wiesz moja droga, to nie ja pisałam list do Dumbledore’a, błagając o przyjęcie do Hogwartu.-Powiedziałam głosem pełnym jadu, nie kontrolując już swojej złości.
-Kłamiesz, jak z nut. Poza tym ja przynajmniej jestem normalna i mam chłopaka. A ty? Ty masz tylko tą głupią sowę w swoim pokoju. –Wykrzyczała bliska płaczu Petunia.
-Przykro mi, ale muszę cię wyprowadzić z błędu, otóż mam chłopka i nie jest nim jakiś byle, jaki Vernon, tylko bardzo przystojny czarodziej.- Oczywiście kłamałam, jak z nut, ale cóż nie myślałam zbytnio o tym, co mówię.
-Jasne…Jakoś ci nie wierzę. Pewnie to taki sam dziwak, jak ty, o na przykład ten twój Snape. Bo kto inny by cię niby chciał?-Zapytała maksymalnie wkurzona, ale też zaciekawiona.
            Wręczyłam jej list od Jamesa oraz jedno ze zdjęć, na którym się znajdował razem z Ann i Dor. Powiem tak, to była całkowita improwizacja.
-To popatrz na to. Moim chłopakiem, jest James Potter. Poza tym Severus nie jest dziwakiem i wolę jego towarzystwo niż twoje.-Teraz już byłam opanowana, ale Potter nie może się o tym nigdy dowiedzieć. Nie dałby mi spokoju.
-Jesteście siebie warci.-Warknęła Petunia wciskając mi list i fotografię do ręki.
-Wiesz, co? Nie chce mi się dłużej kłócić, nie jesteś warta mojego zachodu.-Powiedziałam do siostry.-Wychodzę, nie wrócę późno!-Krzyknęłam do rodziców, stojąc w drzwiach.
            Jeszcze przez pewien czas słyszałam wrzaski Tuni, jednak nie obchodziło mnie, co ma mi do powiedzenia. Już dawno obie doszłyśmy do wniosku, że ja nie pasuje do jej świata, bo jestem czarownicą, a ona do mojego, bo jest mugolką. Przez to kłóciłyśmy się bardzo często, bo moja siostra nie potrafiła zrozumieć mojego świata, świat magii, ale, co najważniejsze, nie potrafiła zrozumieć mnie.
            Powoli szłam przez miasteczko i doskonale znaną mi ulicę Privet Drive. Mijałam po drodze doskonale znane mi miejsca. Sklep Johnsona, przedszkole Rose, opuszczony dom na rogu ulicy. Zmierzałam w stronę opuszczonego placu zabaw. Uwielbiałam to miejsce, tam często spędzałam kiedyś czas z siostrą, to tam pierwszy raz spotkałam mojego przyjaciela Severusa. Z tym miejscem wiązało się tak wiele wspomnień.
            Strasznie wiało, wiatr rozwiewał moje włosy i wplątywał w nie liście. Słońce chyliło się ku zachodowi. To wszystko przynosiło mi wiele wspomnień. Tyle lat tu mieszkam, przeżyłam tu tyle wspaniałych chwil, chociaż niektóre jakby się zastanowić, to nie były aż takie wspaniałe. Ale mam sentymentalny nastrój.
            W końcu dotarłam do celu. Kocham spędzać tutaj czas. Usiadłam na huśtawce i odepchnęłam się nogami, śmiejąc się niczym mała dziewczynka. Przypomniało mi się, w jaki sposób poznałam Severusa.

            Znajdowałam się na prawie pustym placu zabaw. Huśtałam się na huśtawce, razem z moją siostrą Petunią. Huśtałam się znacznie wyżej niż towarzysząca mi dziewczyna
- Lily, nie rób tego! – Krzyknęła moja starsza siostra.
Ale ja rozhuśtałam się bardzo wysoko i wyleciałam w powietrze, wybuchając radosnym śmiechem, jednak zamiast zwalić się z łoskotem na asfalt, którym wylany był plac zabaw, zawisłam w powietrzu jak artystka pod kopułą cyrku, po czym wylądowałam lekko, na pewno zbyt lekko jak na taką wysokość.
- Mama ci mówiła, żebyś tego nie robiła!- Petunia zatrzymała huśtawkę, szorując sandałami po asfalcie. Zeskoczyła z niej i stanęła, trzymając się pod boki.
- Lily, mama mówiła, że ci nie wolno!
- Przecież nic mi się nie stało! - Odparłam, chichocąc. - Tuniu, popatrz na to. Zobacz, co potrafię.
Wzięłam do ręki opadły kwiat. Ciekawość najwyraźniej zwyciężyła strach, bo Petunia do mnie podeszła. Wyciągnęłam rękę, kwiat leżał na mojej dłoni, rozchylając i zwijając płatki jak jakaś dziwna ostryga.
- Przestań! - Krzyknęła Petunia.
- Przecież to cię nie boli – odpowiedziałam, ale zamknęłam dłoń i odrzuciła kwiat na ziemię.
- Tego nie wolno robić - powiedziała Petunia, ale jej oczy powędrowały za opadającym powoli kwiatem. -Jak ty to robisz? - Zapytała, a w jej głosie wyraźnie zabrzmiała zazdrość.
- To chyba oczywiste, nie? - Zawołał Severus, wyskakując zza krzaka.
Petunia wrzasnęła i szybko uciekła w stronę huśtawek, ale ja, choć trochę się wystraszyłam, nie ruszyłam się z miejsca. Na ziemistych policzkach Snape’a pojawił się blady rumieniec.
- Co jest oczywiste? – Zapytałam.
Severus był wyraźnie podekscytowany. Zerknął nerwowo na Petunię kręcącą się przy huśtawkach, po czym zniżył głos i powiedział:
- Wiem, kim jesteś.
- O co ci chodzi?
- Jesteś... jesteś czarownicą.
Zrobiłam obrażoną minę.
- Nie wolno tak przezywać!
Uniosłam dumnie głowę i pomaszerowałam w stronę siostry.*


            Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Severus powiedział prawdę. Prawdę, która na zawsze odmieniła moje życie, która wprowadziła mnie w świat magii. Zatrzymałam huśtawkę, jednak z niej nie zeszłam. Nagle ktoś zakrył mi oczy swoimi dłońmi. Na początku trochę się przestraszyłam, ale gdy usłyszałam znajomy głos od razu wiedziałam, kto za mną stoi.
-Zgadnij, kto to? – Usłyszałam słowa wypowiedziane tuż obok mojego ucha.
-Wiem, że to ty Severusie – powiedziałam uśmiechając się do niego.
Zawsze lubiłam jego towarzystwo, przy nim mogłam być sobą. Znamy się od wakacji przed pierwszą klasą, w pewnym sensie jest moim przyjacielem. Rozmawiam z nim prawie o wszystkim. Po wszystkim, co się dzisiaj stało musiałam się komuś wygadać.
Usiadł na huśtawce obok mnie a ja zaczęłam opowiadać mu o Pokątnej, spotkaniu Huncwotów i kłótni z Tunią. Nie powiedziałam mu jednak o Potterze, jako moim  „niby” chłopaku. Uznałam,   że tak będzie lepiej.
-Jeśli chodzi o twoją siostrę, nie przejmuj się nią. Ona nie rozumie naszych problemów. A co do Pottera i reszty, oni po prostu coś szykują, teraz są mili, a jutro wytną ci jakiś kawał. Lily dla własnego bezpieczeństwa nie zadawaj się z nimi. Nie są ciebie warci – oznajmił cicho.
Siedzieliśmy chwilę patrząc sobie w oczy. Robiło się coraz zimniej, powoli zapadał zmrok. Miałam ochotę iść już do domu, lecz po chwili Severus spytał:
-Czy w tym roku nadal będziemy się przyjaźnić, chodzi mi o to, czy mnie nie zostawisz,…Bo wiesz Lily bardzo cię lubię i mam nadzieję, że ty mnie też.
-Co to za pytanie? Jesteś moim przyjacielem, nie potrafiłabym tak po prostu cię zostawić. Lubię cię Sev. Obiecuję, że w tym roku Potter i reszta dadzą ci spokój. Już ja tego dopilnuje – odparłam z uśmiechem na twarzy.
Nastała kolejna długa chwila milczenia. Gdy spojrzałam na jego twarz, zauważyłam, że nad czymś się zastanawia. Jego oczy były nieobecne, jakby myślami był gdzie indziej.
-Co jest Sev? Nad czym tak dumasz? – Zapytałam zaciekawiona.
-Lily, czy ty masz kogoś? No wiesz, o co mi chodzi – zapytał nieśmiało.
-Nie, nie mam nikogo takiego – odpowiedziałam nieco zdziwiona.
Niespodziewanie poczułam jego rękę na swojej, spojrzałam w jego czarne oczy. Nie przypominały tych, w które przed chwilą patrzyłam. Były rozbawione, tańczyły w nich iskierki radości. Po chwili przysunął się do mnie. Poczułam jego oddech na swojej twarzy. Nagle pomyślałam o Jamesie, co by czuł, gdyby mnie teraz zobaczył? Nie mogę, nie teraz.
-Przepraszam – wyszeptałam.
Najszybciej jak mogłam wybiegłam z placu zabaw. Obejrzałam się za siebie tylko raz, o raz za dużo. Wtedy zobaczyłam rozczarowanie i cierpienie w jego oczach, które jeszcze przed chwilą śmiały się do mnie. Nie wiedziałam, co mną kieruje. Nie mogłam tam dłużej zostać. Tłumaczyłam się w myślach  sama przed sobą.
            Weszłam do domu i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Podniosłam z podłogi list, który dostałam dzisiaj od Jamesa. Z ciekawości rozerwałam kopertę. Pisał do mnie, jak do koleżanki, nie do dziewczyny i w dopisku obiecał, że spróbuje się zmienić. Mam nadzieję, że to prawda. Chciałam mu odpisać, ale nie zdążyłam, bo zasnęłam.



*Zaczerpnięte z książki Harry Potter i Insygnia Śmierci, z rozdziału 33, pt. Opowieść Księcia

3 komentarze:

  1. Jak dla mnie lekkie i przyjemne w czytaniu. Prolog mnie zachęcił bardzo, a kolejne rozdziały wciągnęły jeszcze bardziej. Cieszę się więc, że tutaj trafiłam :-)
    Dawno nie czytałam niczego o tych bohaterach. Mimo, że mało o nich wiadomo, to i tak ich polubiłam..
    Czytanie tego bloga będzie więc fajna "przygodą" :-)
    A do rozdziałów nie mam zastrzeżeń. Jak dla mnie dobrze wszystko napisane.
    Humor, emocje, brak nudy.
    Będę czytała dalej i co jakiś czas zostawię ślad po sobie.
    Pozdrawiam,
    Domi.

    OdpowiedzUsuń